Żyjemy w świecie przyszłości. Bez wątpienia. Nasi dziadkowie, choćby najbardziej postępowi, nie ogarniają dzisiejszego otoczenia. Za dużo bodźców. Wszystko za szybko. Powierzchownie. Brakuje czasu. W tym pędzie zapominamy, co jest w życiu tak naprawdę ważne. Nie wiem czy „kiedyś było lepiej”, chociaż często to słyszę. Może było. A może przez brak technologii po prostu nie do końca wiemy o wszystkim, co się działo.

Skupmy się jednak na teraźniejszości. Przystańmy na chwilę i zastanówmy się nad postawami dzisiejszych ludzi. Tym, co ich napędza. Następnie spróbujmy znaleźć dla nich wspólny mianownik.

Z pewnością wielkim wabikiem, afrodyzjakiem, czy też substancją o działaniu niemal narkotycznym, jest władza. Jest to niemal chorobliwe i niszczące, jak ludzie do niej dążą za wszelką cenę. Nie widząc nic, poza nią. Jest ona celem, który uświęca środki. I wszelkie niemoralne wybryki są mniej ważne i jednocześnie usprawiedliwione tym większym celem. Zdobyciem jej. Czasami wydawałoby się, że jest granica tego, co możliwe do uczynienia. A jednak zamyka się oczy i robi coś, co wydawało się do tej pory niemożliwe. Coś więcej, niż kompromis ze swoim sumieniem. Pozwala się przetrącić sobie kręgosłup i żyć dalej, jakby nigdy nic.

Innym magnesem na naszą próżność jest sława. Ludzie zarzynają się i zaharowują, poświęcając przy tym wszystko inne. Zatracając się poniekąd, nie widząc szczęścia, które może być bliżej. Zupełnie w innym miejscu. Ale kręci ich ten blichtr i rozpoznawalność. Chcą stać się równym gwiazdom czy celebrytom. Być jednym z nich. Gubiąc po drodze swoje ideały i zadowalając się byle ochłapem rzuconym z pańskiego stołu. Uśmiechając się przy tym fałszywie, chociaż w duszy grają zupełnie inne emocje. Cierpliwie czekając, aż nadejdzie ich czas.

Kolejny typ lubi pogoń. Ale nie jest piłkarskim fanem Pogoni Szczecin. Mówimy o powszechnej pogoni za pieniądzem, usprawiedliwianej na wszelkie sposoby. A to etyka nieważna, trzeba golić klienta, bo dzisiaj jest, a kolejny to zawsze niewiadoma. Po pewnym czasie staje się to tak naturalne, że nawet wierutne kłamstwo przechodzi przez gardło jak najsłodsza prawda. Znajomy, nieznajomy, co za różnica. Przecież też muszę zarabiać i jakoś się utrzymywać. Dać coś rodzinie. Mając totalne klapki na oczach i źle ułożoną piramidę wartości, bardzo łatwo zapominamy początkową przyczynę ciężkiej pracy i zostawania w biurze po godzinach. Albo wyjazdu za granicę i dla Niemca, ale za euro. Jednak nawet za euro nie kupimy straconego czasu.

Robimy to dla rodziny, ale przez to nie widzimy rodziny. Czas, który mogliśmy spędzić razem, nieubłaganie ucieka. Czy to jednak nie jest czasem egoizm? Chęć posiadania pieniędzy, bycia znanym i wpływowym? W połączeniu z poczuciem nieśmiertelności i przeświadczeniem, że jeszcze będzie czas, żeby nadrobić stracone chwile? A może tego przeświadczenia nawet nie ma, ale rodzina brzmi dobrze jako usprawiedliwienie swojego zatracenia. Blokuje innych przed nazwaniem rzeczy po imieniu. Pozwala spojrzeć w lustro i szczerze okłamać samego siebie, że to jest tego warte. Gonimy, pędzimy, biegniemy, zdobywamy więcej i więcej, już dawno zapomnieliśmy po co. Bo żyje się tylko raz? Nieprawda. Umiera się tylko raz. Żyje się codziennie. A to prawdziwe życie ucieka. Gdy gra się kończy, zarówno król, jak i pionek, trafiają do tego samego pudełka.

Wszystko to jest strasznie stresujące. Męczymy się i nie mamy kiedy odpocząć. Coraz więcej osób choruje na depresję. Napięcie jest tak wysokie, że musimy je regulować odreagowaczami. Alkoholem, tabletkami szczęścia i innymi truciznami, które resetują spięty i zmęczony mózg. Pozwalają na chwilę nie myśleć o codziennej niepewności. Tego potrzebujemy. I to robimy.

Ludzie w świecie przyszłości się pogubili. Zapomnieli, co jest w życiu naprawdę ważne. Gdzie tu jest miejsce dla bliskich, dla przyjaciół, dla rodziny? Gdzie miłość i bliskość, gdzie troska i chęć zaopiekowania się nimi. Zagwarantowanie bezpieczeństwa. Gdzie wspólne plany i przyszłość, ta jeszcze bardziej przyszła?

A może to po prostu takie czasy i nie ma co z tym walczyć? Może i nie brzmi to za dobrze, ale nie za bardzo mamy wybór? Jeżeli nie idziesz do przodu, to się cofasz i tak dalej. To pomyślmy o tym trochę szerzej.

Zrobiłem wielkie poszukiwanie w wielu źródłach i okazało się, że znalazłem wspólny mianownik dla wszystkich osób żyjących w naszej przyszłości. Encyklopedia, kroniki, statystyki i Internet nie kłamią. To, co łączy tych, którzy zarządzają i tych, którzy są zarządzani. Dla tych, którzy są znani i ich anonimowych fanów sprzed telewizorów. Dla bogatych, tych aspirujących do wejścia do tego grona i tych na zasiłkach. Nawet Benjamin Franklin mówił, że tak jest, a wiemy z książek, że zawsze ma rację. Ten wspólny mianownik to śmierć. Wszyscy umrą.

Problem jest taki, że nie wszyscy wtedy, kiedy będą na to gotowi. Życie pokazuje, że niestety czas praktycznie nigdy nie jest właściwy. I nie wszyscy umieramy jako spełnieni dziewięćdziesięciolatkowie.

Co z tego, że dążyłem do wielkich celów, do władzy, sławy czy pieniędzy? Teraz mnie nie ma. Nie mam już problemów materialnych. Mam ewentualnie te natury duchowej. Ale rodzina w tym momencie ma jak najbardziej te realne. Bo dalej muszą żyć, spłacać kredyt, mają przed sobą przyszłość i plany, w których trochę im się w tej chwili pokomplikowało. Jak pokomplikowało to pół biedy. Gorzej jak runęły.

Myśląc o przyszłości nie możemy zapominać o bezpieczeństwie. Bo przecież te plany mogły być równie dobrze zabezpieczone. Szacunki mówią o tym, że około 11% ludzi w Polsce ma ubezpieczenie w razie śmierci. No to będę optymistą i założę, że 20% ma polisy. Będę tak optymistyczny, że w moim założeniu, one wszystkie są świetne i opiewają na wysokie, wystarczające kwoty. Ale nawet to znaczy dokładnie tyle, że 80% rodzin będzie miało spore problemy. Bo ten, kto był odpowiedzialny, był jednocześnie tak zachłyśnięty własną samozajebistością, że zapomniał, że jednak nie jest Bogiem i jest śmiertelny. Zresztą polisa jakoś tak źle się kojarzy. A teraz rodzina musi przełknąć ten pasztet.

Co tak naprawdę robi polisa? Coś, czego nie potrafi żaden inny produkt. Pozwala kupić czas. Pozwala zrealizować to, co miało być zrealizowane. Zamieniać Wasze plany w ich rzeczywistość. Spłacać kredyt, płacić rachunki, opłacać wydatki związane z życiem, zainteresowaniami, hobby czy nauką. Ubezpieczenie od śmierci nazywamy ubezpieczeniem na życie właśnie dlatego, że ono ma pozwolić komuś żyć. W dniu kiedy Ty schodzisz z tego świata, otrzymują pieniądze, które zabezpieczają Twoje dziedzictwo.

Zatem człowieku przyszłości, rób swoje, ale na wszelki wypadek kup swojej rodzinie czas, którego może Ci zabraknąć, kiedy jeszcze możesz.

Udostępnij artykuł

Jeśli artykuł Ci się podoba udostępnij go proszę!