Wyobraź sobie taką sytuację. Właśnie obchodzisz urodziny. Cudowne uczucie. Od rana telefon dzwoni tylko po to, żeby miłe słowa wylewały się ze słuchawki. Spływają jak miód na Twoje serce. Czekasz na wieczór, aż zjawią się goście i zaszczycą Cię swoją obecnością w tym ważnym dla Ciebie dniu. Tylko dlaczego, poza przeżyciem kolejnych 365 dni, jest on taki wyjątkowy? Bo to okrągła rocznica? Nie, chyba nie dlatego. Tym razem to coś innego. Otwiera się przed Tobą nowy rozdział. Piękny, lecz ostatni. Czas najdłuższych wakacji. Emerytura. Życzę Ci wszystkiego najlepszego z okazji 65 urodzin!

Gdy przejdę na emeryturę, będę żyć z oszczędności. A w drugim tygodniu to już nie wiem. Poczekam do lipca, aż państwowe emerytury się zwaloryzują i dostanę parę groszy więcej. Kupię sobie podręczny kalendarz, żeby wiedzieć, jaki mamy dzień. Pooglądam telewizję, zaliczę zaległe seriale, filmy. Do znudzenia. Bo czas już nie goni. Pomogę dzieciom przy wnukach. Może w ten sposób się do czegoś przydam. Pomogę sąsiadowi powiesić telewizor albo zamocować uchwyt na flagę. Coś trzeba robić, a dzień długi. Pojadę do miasta autobusem. Obojętnie którym. Nigdzie się już nie spieszę. A może jakiś wyjazd? Zagraniczny? Dobre. A co ja jestem? Niemiecki emeryt?

Prawda, że nie tak to powinno wyglądać? A teraz zamknij oczy i wyobraź sobie alternatywną rzeczywistość. Przechodzisz na emeryturę w wieku 65 lat. Mamy styczeń. Otrzymujesz przelew emerytalny na swoje prywatne konto. Dziesięć tysięcy złotych. Na co je wydajesz? Kolejny miesiąc, kolejne 10000 zł. Na co pójdą te pieniądze tym razem? Marzec to kolejna dycha. Co teraz kupujesz? Kwiecień, historia się powtarza. Jak pożytkujesz te środki? Czy Twoja rzeczywistość nie powinna wyglądać właśnie tak?

Otrzymywać comiesięczny przelew i nie martwić się o nic, oprócz tego, na co to wydać. Nie martwić się również o oszczędzanie końcówek, bo Twój dochód jest bezwarunkowy i gwarantowany. Możesz wydawać to na siebie, wspierać swoją rodzinę i pomagać innym. Masz z czego. Nie trzeba pracować i można spełniać marzenia. Brzmi jak bajka, do tego taka disneyowska, ze szczęśliwym zakończeniem. Dobra. Budź się.

To może tak wyglądać, lecz wymaga od Ciebie zdecydowanych działań. Ja zajmuję się tą materią każdego dnia. Pomagam swoim Klientom zaplanować emeryturę i wytrwać w swoich planach. Nie chcesz jeszcze zaczynać, bo masz pilniejsze wydatki? Dla mnie to żaden problem. Moje wynagrodzenie za zawarte umowy jest określone procentowo od składek, które płacisz. Im później zaczniesz, tym wyższą składkę będziesz płacić. Z pewnością zdajesz sobie sprawę, że łatwiej wejść na łagodne zbocze, niż wspiąć się na stromą górę, a im dłużej zwlekasz, tym kąt nachylenia tej podróży zmieni się na Twoją niekorzyść. Składki nigdy nie będą już niższe. Będą tylko rosły. Ja lub ktoś inny z mojej branży zarobimy dzięki temu więcej, ale Ty będziesz mieć bardziej pod górkę.

Czujesz, że do emerytury jeszcze kawał czasu? Masz rację. Przecież to nie stanie się jutro. Popatrzmy na przykład, który wydaje się dzisiaj mniej abstrakcyjny. Masz dziecko. Wiesz, że gdy osiągnie pełnoletność, wybierze się na studia. Kierunek, od którego może zależeć jego przyszłość. Renomowany uniwersytet w innym mieście to spory koszt, ale w najlepszym wypadku masz całe osiemnaście lat, aby to zaplanować. Będziesz mieć dwie opcje. Nic z tym teraz nie robić i czekać, aż ta chwila stanie się teraźniejszością. Wtedy dostaniesz rachunek do zapłacenia. Pierwsza reakcja: „Aż tyle?!” i stan przedzawałowy. Skąd weźmiesz te pieniądze? Kredyt? Zbiórka na pomagam.pl? Że taki zdolny, ale rodziców nie stać? Twój honor i godność mogą tego nie wytrzymać. A może lepiej gromadzić małe, nieznaczące wiele kwoty co miesiąc przez te 18 lat i na końcu mieć uzbierany kapitał? Po prostu być gotowym na przyszłość, która nadejdzie.

Czy nie jest bardziej rozsądnym zdecydować się na tę drugą opcję? I tak samo będzie z Twoją sytuacją. Jedni planują przejście w stan spoczynku w wieku 65 lat. Inni wcześniej, jako 55-latkowie. Jeszcze inni mówią, że 45 to max. Obojętnie, którą opcję dla siebie wybierzesz, zgadnij, co się stanie, jeżeli tego dobrze nie zaplanujesz? To się zwyczajnie nie wydarzy.

Co to znaczy emerytura? To stan, w którym jesteś zdolny do otrzymania przelewu każdego miesiąca, do końca swojego życia, ze źródła, które się nigdy nie wyczerpie. Ile w tym źródle musi być pieniędzy? Twoja decyzja. Dla Ciebie lepiej, żeby była szybka, bo uzbieranie sporej kwoty nie trwa jednej nocy. Nie będzie tak, że w dzień postanowisz, wieczorem pójdziesz spać, a rano obudzisz się z wypełnionym po brzegi funduszem emerytalnym. Im szybciej się zdecydujesz, tym tańsze to dla Ciebie będzie.

A może uważasz, że będzie co ma być i nie warto nic z tym robić? Opowiem Ci w związku z tym kolejną krótką opowiastkę. W pewnym miasteczku, takim prawdziwym, bo z kościołem, żyli ludzie. Tworzyli wspólnotę skupioną wokół księdza. Był on przykładem wszelkich cnót. Ludzie przychodzili do niego po odpowiedzi na dręczące ich problemy. Pewnego dnia mieszkańcy przybiegli do księdza, mówiąc mu, że idzie powódź i że należy ewakuować się z miasta. Ksiądz odpowiedział, że w Domu Bożym nic im nie grozi i aby schronili się w kościele. Część uciekła. Gdy woda zalała podłogi i zaczęła wdzierać się wyżej, po schodach, ludzie krzyczeli do księdza, że muszą uciekać, na co ksiądz odpowiadał, że nic im się nie stanie w Domu Bożym. Kolejni się ewakuowali, używając pontonów. Gdy pozostali siedzieli już na dachu, a woda smyrała ich po nogach, powtarzali prośby, aby uciekać, lecz ksiądz dalej miał tę samą odpowiedź. Wszyscy oprócz księdza odlecieli helikopterem, a on, siedząc już na szczycie flagi na najwyższej wieży, krzyczał, że nic mu się nie stanie. I utonął.

Poszedł przed oblicze Boga. Usłyszał, że Bóg jest z niego bardzo dumny, że do końca w niego wierzył, nie zwątpił i cały czas tylko o nim mówił. „Zapraszam Cię do Nieba”. Ksiądz był jednak niepocieszony, bo mówiąc, że Bóg go uratuje, wyszedł przed swoimi wiernymi na głupca. „Powiedziałem wszystkim, że na pewno mnie uratujesz. Dlaczego więc pozwoliłeś mi umrzeć?” Bóg uśmiechnął się. „Księże, Ty znasz mnie lepiej niż ktokolwiek inny. Dużo o mnie myślałeś, mówiłeś i czytałeś. Przecież dobrze wiesz, że nigdy nie robię czegoś samemu. Zawsze działam przez posłańców. Wysyłałem do Ciebie pomoc trzy razy. Nie rozpoznałeś tych znaków!”

Morał tej historii jest taki, że Najwyższy zawsze daje znaki. Ale są one przekazywane przez posłańców. Przemyśl to, bo ten artykuł może być jednym z nich. A ja mogę być tym posłańcem.

Udostępnij artykuł

Jeśli artykuł Ci się podoba udostępnij go proszę!