Planowanie roku to czynność, która jest obecnie odmieniana przez wszystkie przypadki. Niektórzy zaczynają już pod koniec grudnia. Inni robią to na początku roku. Kolejni czekają na spotkanie z przełożonymi, aby zobaczyć, jaki, narzucony cel na nich spadnie. Zdecydowana większość jednak nie wyznacza swojego celu, ani planu, jak go osiągnąć. A szkoda, bo to bardzo ułatwia życie.

Wyznacz sobie roczny cel, a następnie podziel go przez 12 i do roboty. Proste? Chciałbym, aby to działało i w magiczny sposób liczby z kartki przemieniałyby się w realne wyniki. Ale jednak to bardziej skomplikowane. Trochę trzeba nad tym celem podumać i wiele spraw przemyśleć.

Co chcesz mieć w 2023 roku? Co chcesz zrobić i co chcesz osiągnąć? Dobrze się nad tym zastanów, bo cel ma sens jedynie, jeżeli będzie twój. Nie mamy, nie taty, nie żony i nie managera. I nie dlatego, że dobrze wygląda dla ogółu. Twój cel, na którym naprawdę ci zależy i dla którego będziesz się chciał zmienić, aby zostać osobą, która go ostatecznie osiągnie.

To może być na przykład zakup mieszkania na wynajem. Co ci to da? Poczucie niezależności od państwowego systemu zabezpieczenia socjalnego. Ochronę oszczędności przed inflacją. Zalążek przyszłej, prywatnej, niezależnej od ZUSu emerytury. Wejście do nowego towarzystwa – inwestorów w nieruchomości. Świadomość związanego z tym prestiżu. A może coś innego, twojego. I tak dalej.

Albo celem może być zarobienie jakiejś kwoty pieniędzy czy podwyższenie poziomu prowizji pierwszorocznej z ubezpieczeń na życie. Co ci to da? Będziesz musiał płacić wyższe podatki, nie rób tego! To żart, ale już coś podobnego słyszałem. Oczywiście wyższą pewność siebie, bo będziesz twardo stąpać po ziemi. Będziesz mógł spłacić kredyt lub przez wyższą zdolność kredytową zaciągnąć wyższy. Czy to na lepszy samochód czy większe mieszkanie. Wyższe zarobki pozwolą podnieść standard życia czy opłacić droższe hobby i pasje. Będziesz mógł sobie pozwolić na życie, które do dzisiaj było gdzieś, na końcu tęczy. A może coś innego, twojego.

Albo interesuje cię tytuł i chcesz zapracować na swoje pierwsze spełnione kryterium MDRT. To osiągnięcie da ci to większe możliwości rozwojowe, bo pozwoli wyjechać w kolejnym roku na kongres MDRT do Stanów Zjednoczonych i uczyć się od najlepszych. Znaleźć się w elicie agentów ubezpieczeniowych na świecie. Wyróżnisz się przez to na tle innych konkurentów i partnerów biznesowych w Polsce. Będą cię pokazywać, jako przykład i podziwiać. A może chcesz powtórzyć swój zeszłoroczny wyczyn, bo już jesteś członkiem MDRT, a może chciałbyś go podwoić, potroić czy jeszcze bardziej zwielokrotnić. A może coś innego, twojego.

Spójrz na to, że każdy z tych celów będzie wymagał od ciebie określonych działań i aktywności. Pierwsze co musi się wydarzyć to to, że potrafisz sobie go wyobrazić. Że w twoich myślach to nie jest mission imposible tylko coś, co jeżeli tylko się za siebie weźmiesz, trochę douczysz i jeszcze trochę wysilisz to jest jak najbardziej possible. Co ci pomoże? Pomyśl kto to już ma to, co też chcesz mieć. Kto robi tyle, ile ty chcesz zrobić? Kto już osiągnął to, co chcesz osiągnąć. I co? Czy te osoby są od ciebie lepsze, mądrzejsze, ładniejsze, mają lepsze predyspozycje i inne atrybuty, które ciebie w żadnym wypadku nie dotyczą? Zgłoś się do tych ludzi.

Wszystko zaczyna się od głowy. Jeżeli sobie czegoś nie umiesz wyobrazić, mała szansa, że to osiągniesz. Aby powstał tablet, ktoś musiał go najpierw wymyślić, a dopiero następnie wyprodukować. Określony poziom zarobków wymaga od ciebie dojrzałości, aby się nie zatrzymać w połowie i nie pójść na łatwiznę mówiąc, że i tak to jest nieźle i że pieniądze szczęścia nie dają czy że nie są w życiu najważniejsze. MDRT też robi się najpierw w głowie, przyjmuje się ten styl bycia, życia i czucia, a dopiero następnie przychodzi określony wynik. Wizualizuj, marz, rysuj. Żyj tym, a podświadomość niech ci pomaga, ale stój twardo na ziemi i działaj. Pamiętaj, że wizja bez implementacji to halucynacja, jak mówi prof. Jacek Santorski.

Teraz to, co tygryski lubią najbardziej, czyli nowo-korpo-mowa – wySMARTuj swój cel! Ma być ściśle określony, mierzalny, ambitny, realny i określony w czasie. Do dzieła! Czy to już wystarczy? Oczywiście, że jeszcze nie. Ale teraz jest właśnie moment, aby wielki cel podzielić na mniejsze etapy. Najpierw na kwartały. Następnie na miesiące. Następnie na tygodnie. A następnie na dni. I co? Okazuje się, że nawet słonia można zjeść, byle po plasterku. Co ważne, teraz sprawdź, czy to co planujesz nadal traktujesz, jako możliwe. Może się okazać, że cel powinien ulec modyfikacji. W jedną i w drugą stronę.

Przykładowo, chcę zrobić MDRT. Trzeba w rok złożyć 264 tysiące zł składki z nowych polis na życie. 66 tysięcy kwartalnie, 22 tysiące miesięcznie, 5 i pół tysiąca tygodniowo, 1100 zł dziennie. To oznacza, że to jest średnio jedna polisa dziennie ze składką 92 zł. Lub jedna tygodniowo ze składką 460 zł. I tak dalej. Dużo? Mało? Sam wiesz to najlepiej. Tyle matematyka. Pamiętaj, że zakładamy tu pracę w każdy, powszedni dzień roku. A co z urlopami? Wyjazdami? Świętami? Chorobami? Z niespolisowanymi? Z upadkami pierwszorocznymi? Czyli jednak nie będzie tak kolorowo…

Mamy na to cztery techniki. Pierwsza to bierzesz kalendarz i wykreślasz z niego wszystkie wyjazdy, urlopy, święta i czasy, kiedy nie pracujesz. Następnie wszystkie stałe aktywności dzienne, typu sen, siłownia, angielski, czas z rodziną. To co zostaje to miejsce na pracę. Druga sprawa to planujesz zrobić określoną produkcję do końca listopada. Grudzień to miesiąc kiedy dbasz tylko o górkę i masz czas na ewentualne podgonienie tego, co się nie udało w czasie. Trzecia sprawa to planujesz zawsze 110% planu, bo cześć przejdzie na kolejny rok, część klientów nie wpłaci składki, część nie przejdzie badań itd. Czwarta to planujesz robić podwójne dniówki, bo to oznacza, że nie musisz być codziennie w świetnym nastroju, a wystarczy ci co drugi dzień. Te cztery tipy bardzo pomagają.

Przechodzimy do bardzo ważnej sprawy, czyli planowania codziennych aktywności. Musisz wiedzieć co zrobić, aby móc tę jedną polisę dziennie zrobić. Coś typu, jedna polisa = trzy nowe spotkania handlowe = 20 telefonów na zimno. Czy inaczej. Ale to oznacza, że twój minimalny plan dnia to określona liczba połączeń z potencjalnymi kontrahentami każdego dnia. Oczywiście możesz dzwonić więcej, ale ważne, aby określić, że codziennie, czy w określone dni robisz ich nie mniej niż… i tu twoja określona liczba połączeń. Tak samo inne czynności! Odhaczaj z listy i ciesz się, że zostało coraz mniej do zrobienia. Codziennie!

Jak teraz na to patrzysz, to ma to sens? Może bierzesz sobie za dużo na głowę? A może okazuje się, że wcale to nie jest aż tyle, ile myślałeś, że trzeba będzie robić? Jakie by to nie było, teraz jest czas na urealnienie. Tak żebyś mógł uwierzyć w powodzenie tego planu.

Czego jeszcze potrzebujesz? Motywacji! Musisz sobie wymyślić karę i nagrodę, odpowiednio za nierobienie tego, co miałeś robić i za sumienne wykonywanie tych pożytecznych czynności. Karą niech będzie przelew 500 zł na konto partii politycznej, z którą najbardziej się nie zgadzasz. To kara na tyle dotkliwa, że powinna cię motywować do nie wyłamania się z powziętych postanowień. Nagrodę po każdym, dobrze przepracowanym tygodniu wymyśl sobie sam.

Anthony Robbins wyróżnia 10 uczuć związanych z niedotrzymaniem swoich postanowień. Są to: dyskomfort, strach, ból, złość, frustracja, rozczarowanie, wina, niska samoocena, przytłoczenie lub przeciążenie oraz samotność. Dołóż do tego jeszcze wymyśloną przez ciebie karę i masz komplet spraw, których nie chcesz doświadczyć. Po drugiej stronie medalu wymienia za to emocjonalne składniki siły: miłość i ciepło, uznanie i wdzięczność, ciekawość, podniecenie i pasja, determinacja, elastyczność, pewność i wiara w siebie, radość, witalność i dawanie. Do tego twoja nagroda i masz swój wymarzony kierunek.

Pamiętaj, że oprócz celów zawodowych i finansowych, są również inne – rodzina, podróże, rozwój osobisty czy zdrowie. Zaplanuj to wszystko, żeby jedne nie sabotowały drugich.

Planowanie nie daje gwarancji, że wszystko się uda. Szukanie winnych zamiast szukania rozwiązań to strata energii. Nie zawsze wszystko będzie szło, tak jak zaplanowałeś. Jednak jeżeli masz plan, to widzisz, CO nie idzie. Wtedy możesz to zmienić czy poprawić. Dużo gorszą sytuacją jest gdy po prostu akceptujesz fakt, że jest gorzej, bo nie wiesz, dlaczego tak jest. Planujesz po to, aby uniknąć sytuacji, że nie wiesz dokąd idziesz. Bo bez celu nie wiesz czy zmierzasz w dobrą stronę, ani jak jeszcze daleko. Bądź odważny w planowaniu, bo jak mówił Les Brown, celuj w księżyc, bo nawet jak nie dolecisz, będziesz wśród gwiazd. No i życzę ci szczęścia, bo będzie konieczne. Jak mówił Apoloniusz Tajner po zdobyciu dwóch złotych medali przez polskich skoczków – mieliśmy dużo szczęścia, ale byliśmy na to przygotowani.

Wskazówki zegara biegną tylko w jedną stronę. Weź sprawy w swoje ręce i bądź gospodarzem swojego świata.

Udostępnij artykuł

Jeśli artykuł Ci się podoba udostępnij go proszę!